Izrael i doktryna boskiego prawa: Gdy przetrwanie wymaga oporu „Ci, którzy czynią pokojową rewolucję niemożliwą, sprawią, że rewolucja gwałtowna stanie się nieunikniona.” - John F. Kennedy Wstęp: Gdy prawo przestaje chronić Prawo międzynarodowe powstało, by ograniczać władzę – by chronić słabszych i powstrzymywać silnych. Jednak w przypadku Izraela i Palestyny ta obietnica legła w gruzach. Dziś prawo działa jako tarcza dla okupanta i klatka dla okupowanych. Palestyńczykom mówi się, że opór – pokojowy czy zbrojny – jest nielegalny. Są potępiani, niezależnie od tego, czy maszerują bez broni, czy stawiają opór siłą. Tymczasem Izrael bezkarnie łamie prawo międzynarodowe, wspierany przez potężnych sojuszników i osłonięty narracjami o bezpieczeństwie i historycznych traumach. Ten esej dowodzi, że narody, podobnie jak państwa, mają przyrodzone prawo do obrony przed unicestwieniem. Tak jak Artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych potwierdza prawo narodu do samoobrony, tak samo bezpaństwowi i uciskani muszą zostać uznani za mających prawo do oporu. Gdy pokojowy protest jest miażdżony, a prawo stosowane wybiórczo, opór staje się nie tylko uzasadniony – staje się niezbędny do przetrwania. Bezkarność prawna Izraela i upadek międzynarodowych standardów Od dekad Izrael bezkarnie narusza podstawowe zasady prawa międzynarodowego. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (ICJ) orzekł, że okupacja terytorium palestyńskiego jest niezgodna z prawem. Ciągła działalność osadnicza narusza Czwartą Konwencję Genewską. Blokada Gazy – opisana przez Amnesty International jako zbiorowa kara – stworzyła kryzys humanitarny. Pomimo tych ustaleń, nie było żadnych realnych konsekwencji: - Brak sankcji, nawet po opinii doradczej ICJ z 2024 roku, wzywającej do przeglądu stosunków z Izraelem. - Brak nakazów aresztowania ICC w związku z Wielkim Marszem Powrotu, mimo wyraźnych dowodów na zbrodnie wojenne. - Brak egzekwowania międzynarodowych orzeczeń przez światowe mocarstwa. Prawo międzynarodowe działa tylko wtedy, gdy jest stosowane powszechne. Gdy karze słabych i chroni silnych, traci swoją legitymację. Palestyńczykom mówi się, by przestrzegali prawa – ale prawo już ich nie chroni. Wielki Marsz Powrotu: Gdy pokojowy protest jest ostrzeliwany W 2018 roku dziesiątki tysięcy Palestyńczyków w Gazie dołączyło do Wielkiego Marszu Powrotu – serii pokojowych protestów, w których domagano się prawa do powrotu do ich przodków oraz zakończenia blokady. Odpowiedzią Izraela nie był dialog, lecz ogień snajperów. Do końca 2019 roku: - 214 Palestyńczyków zostało zabitych, w tym 46 dzieci, - Ponad 36 000 rannych, wielu trwale okaleczonych, - 156 amputowanych kończyn, - 27 osób sparaliżowanych z powodu urazów kręgosłupa. Komisja Śledcza ONZ ustaliła, że większość postrzelonych nie stanowiła bezpośredniego zagrożenia, a postępowanie Izraela prawdopodobnie stanowiło zbrodnie wojenne. A mimo to – żadnych sankcji. Żadnych aresztowań. Żadnych procesów. Świat odwrócił wzrok. Jeśli pokojowy protest spotyka się z kulami, jaki system moralny czy prawny może wymagać niestosowania przemocy? W obliczu tego opór nie jest ekstremizmem – jest ostatnią deską ratunku dla opuszczonych. Doktryna boskiego prawa i powrót immunitetu suwerennego Uzasadnienie Izraela dla wyłącznej żydowskiej suwerenności nad historyczną Palestyną często opiera się nie tylko na współczesnym prawie, ale na biblijnej obietnicy – że Bóg dał tę ziemię narodowi żydowskiemu. To teologiczne twierdzenie, szeroko popierane przez amerykańskich ewangelików, napędza zarówno politykę, jak i bezkarność. Wersety takie jak „Będę błogosławił tym, którzy cię błogosławią” (Rdz 12:3) są używane do uświęcania przemocy państwowej. To przypomina doktrynę boskiego prawa, kiedyś przywoływaną przez królów, by usprawiedliwić absolutną władzę: - Prawo do arbitralnego opodatkowania, - Ius primae noctis (prawo suwerena do gwałtu), - Władza ogłaszania kogoś wyjętym spod prawa, pozbawiając go wszelkich prawnych ochron. W tamtym systemie król był prawem – a ci, którzy się opierali, nie byli obywatelami, lecz przestępcami. Dziś Palestyńczycy zmagają się z podobną rzeczywistością. Izrael funkcjonuje jako suweren ponad prawem. Palestyńczycy, kryminalizowani nawet za symboliczny opór, są traktowani jako wyjęci spod prawa – populacja, przeciwko której wszelka przemoc jest dozwolona. To nie jest antysemityzm – to odrzucenie syjonistycznego roszczenia Ale to nie jest judaizm. Judaizm uczy sprawiedliwości, a nie podboju. Prorocy żądają współczucia, a nie dominacji: „Ja jestem Pan; powołałem cię w sprawiedliwości… dam cię jako przymierze dla ludu, światło dla narodów.” - Izajasz 42:6 Prawdziwa etyka żydowska wymaga pokory, sprawiedliwości i empatii dla uciskanych. Przekształcenie syjonizmu „wybraństwa” w roszczeniowość nie jest przedłużeniem judaizmu – jest jego zdradą. Pochodzenie genetyczne i prawo powrotu: Współczesna teologiczna sprzeczność Prawo Powrotu (1950) Izraela przyznaje każdemu Żydowi – zdefiniowanemu jako osoba z jednym żydowskim dziadkiem lub konwertyta – prawo do imigracji i uzyskania obywatelstwa, niezależnie od tego, czy oni lub ich przodkowie kiedykolwiek mieszkali na tej ziemi. Z kolei Palestyńczycy wypędzeni w 1948 i 1967 roku – z których wielu może prześledzić swoje pochodzenie w Palestynie przez tysiąclecia – mają zakaz powrotu. Polityka ta jest przedstawiana jako odpowiedź na prześladowania Żydów. Ale jej teologiczne podteksty odzwierciedlają myślenie o boskim prawie: niektóre osoby mają prawo do ziemi ze względu na tożsamość religijną; inne, nawet te urodzone na niej, nie. Badania genetyczne podważają to twierdzenie. Palestyńscy chrześcijanie i wielu palestyńskich muzułmanów wykazało w badaniach genomicznych, że są bezpośrednimi potomkami starożytnych populacji lewantyńskich, w tym Kananejczyków i wczesnych Izraelitów. Ich związek z ziemią jest głębszy, ciągły i oparty na miejscu. Zatem Prawo Powrotu jest nie tylko dyskryminujące – jest historycznie wsteczne. Przyznaje przywileje tym, którzy mają teologiczne lub diasporyczne roszczenia, odmawiając powrotu tym, którzy mają ciągłość przodków. Opór jako prawo: Przetrwanie i samostanowienie Artykuł 51 Karty ONZ potwierdza, że wszystkie narody mają przyrodzone prawo do samoobrony. Ale co z ludami bez państwa? Co z populacją pod oblężeniem? Palestyńczycy nie są zagrożeniem militarnym. Są ludem bez państwa, który zmaga się z: - Okupacją wojskową, - Fragmentacją terytorialną, - Systematycznym wywłaszczeniem, - Czystkami etnicznymi. Odmawia się im wody, opieki zdrowotnej, edukacji i podstawowej mobilności. Ich dzieci są sądzeni w sądach wojskowych. Gdy protestują pokojowo, są strzelani. Gdy stawiają opór militarnie, nazywani są terrorystami. W tym kontekście opór nie jest luksusem – jest biologicznym imperatywem. Jest przetrwaniem. Gdy prawo staje się niesprawiedliwością: Buntownicy, którzy stali się bohaterami Na przestrzeni dziejów, gdy prawa chroniły ciemiężców i kryminalizowały uciskanych, opór łamał te prawa – i zmieniał świat: - Nelson Mandela, uwięziony jako terrorysta, później otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. - Rosa Parks, aresztowana za obywatelskie nieposłuszeństwo, zapoczątkowała ruch. - Claus von Stauffenberg, stracony za próbę zabicia Hitlera, jest teraz czczony jako bohater. W erze monarchów buntownicy byli wyjęci spod prawa – pozbawieni wszystkich praw, ścigani przez państwo. Ale to ci buntownicy doprowadzili do końca immunitetu suwerennego i stworzyli nowoczesną sprawiedliwość. Gdy prawo przestaje służyć ludowi, bunt nie jest przestępstwem – jest fundamentalny. Wniosek: Koniec wymówek, powrót sprawiedliwości Często mówi się, że Izrael należy rozumieć przez pryzmat traumy Holokaustu. Że jego obawy są zakorzenione w prześladowaniach, a jego surowość jest odruchem obronnym. I rzeczywiście, prawo często uwzględnia tło – tak jak sędzia może rozważyć brutalne dzieciństwo oskarżonego. Ale od Holokaustu minęło 77 lat. Izrael nie jest straumatyzowanym dzieckiem – jest nuklearną potęgą regionalną, okupującą miliony. Trauma może wyjaśnić zachowanie. Nie usprawiedliwia go na zawsze. Gdy straumatyzowana jednostka staje się oprawcą, prawo interweniuje. Gdy straumatyzowane państwo staje się notorycznym sprawcą, świat musi działać. Jeśli prawo międzynarodowe ma coś znaczyć, musi dotyczyć wszystkich. Jeśli pokój ma być możliwy, musi zacząć się od sprawiedliwości. A gdy pokojowe drogi są zablokowane – gdy prawo staje się narzędziem ucisku – opór staje się obowiązkiem. Walka nie jest wtedy przestępstwem. Jest moralnym obowiązkiem. Jest aktem przetrwania. Jest momentem, gdy wyjęty spod prawa staje się sprawiedliwym.